poniedziałek, 25 marca 2013

świąta zbliżają się wielkimi krokami...trochę szkoda....pisanki-karczochy bedą musiały wylądować w pudle, w którym przezimują do następnych świąt:)    mąż zapytał mnie przekornie nad czym teraz bede zarywała nocki skoro jajek już nie muszę robić. na odczepnego odpowiedziałam mu, że zaczne robić bombki....ale miał ubaw...nie mineło kilka godzin i dostałam zamówienie na wielką bombkę bordowo-złotą. mina mężusia bezcenna:)

na koniec mojej karczochowej przygody zrobiłam dwa duże jaja, 15 cm i ponad 20 cm, troszke inną metodą niż dotychczas, jestem zachwycona efektem końcowym.



jutro jeszcze jajo zielono-pomaranczowe dla mamuski i finito. sobie oczywiscie nie zrobiłam ani jednego:) no ale wiadomo, że szewc bez butów chodzi...

na koniec chciałam przywitać nowych obserwatorów oraz podziękować wszystkim za komentarze - dajecie mi ogromne szczęście ♥

ewa

8 komentarzy: