poniedziałek, 24 czerwca 2013

znacie ten stan niezadowolenie z wykonanej przez siebie pracy? denerwujące uczucie, prawda? im dłużej przyglądałąm się ostatniej kompozycji tym bardziej czegos mi w niej brakowalo. zdemontowalam wszystko i tak oto z wielkogabarytowej wersji wazonowej zrobiła sie wersja koszykowa


chwila zadowolenia była niezwykle krótka...znowu człapałam koło tego kosza i marudziłam sama do siebie ze to nadal nie to. cosik dodałam i wyszło tak:


poki co kosz stoi w pokoju obok, zebym nie musiala juz nad nim glowkowac. w miedzy czasie wymyslilam sobie nowe hobby - SUTASZ. poczyniłam juz pierwsze kroki w jego kierunku i zamowilam sobie mega zestaw startowy. naogladalam sie tez tutoriali i cichutko przypuszczam ze nie powinno byc zle:)

trzymajcie sie wszyscy cieplutko i dajcie znac ktory kosz jest ładniejszy

buzka










2 komentarze: